Nie
ma drugiej takiej kapeli, która potrafiłaby zaskoczyć wszystkich dookoła, tak
jak Radiohead. Nie dziwi nas już w jaki sposób ogłaszają wydanie albumu (robią
to przecież nie pierwszy raz), ale wciąż nie mamy pojęcia, kiedy ten moment
nastąpi. Możemy się tylko domyślać. I czekać na znak, który – rzecz jasna – do
oczywistych nie należy. Zamiast „pompowania” balonika, bombardowania nas
zdjęciami wprost ze studia nagraniowego, wyczyszczenie „historii” na portalach
społecznościowych oraz ogłoszenie daty wydania na dwa dni przed premierą. Już
nie wspominając, że tracklistę, okładkę oraz tytuł poznaliśmy jeszcze później.
Dla kogoś może się to wydawać swoistym antymarketingiem, ale w przypadku tego
zespołu takie działania się najzwyczajniej sprawdzają. Oni od lat po prostu
grają w innej lidze. Wychodzi im to tylko na dobre.