Jestem fanem ekipy Pattona już od dawna, ale nawet ja powoli przestawałem wierzyć, że kiedykolwiek powrócą z nowym albumem. Liczne konflikty wewnątrz i ostatecznie rozpad nie dawały zbytnio szans, że kilkanaście lat później zejdą się ponownie. Najpierw były tylko koncerty. Później muzykom przestało to jednak wystarczać. Atmosfera była na tyle dobra, że mogli w końcu na spokojnie zaszyć się w studiu. I tak oto po prawie 18 latach od wydania „Album of the Year” ukazał się „Sol Invictus”.
Napisać, że jest to jedna z
najbardziej oczekiwanych premier w historii muzyki rockowej, to jakby nic nie
napisać. Czekało na nią kilka pokoleń głodnych nowych dźwięków, których nie
dostaliśmy przez prawie dwie dekady. Ale tak samo jak w przypadku Blura, warto
było na ten moment czekać. Bowiem „Sol Invictus” mimo, że nie podobny do
żadnego z wcześniejszych krążków Faith No More, każdy po pierwszych sekundach wie
z kim ma do czynienia.
Wracają silniejsi niż kiedykolwiek. Faith No More A.D. 2015 |
Utwór tytułowy buduje napięcie.
Klawisze, marszowy rytm wprowadzają w klimat całości, aby po chwili uderzyć
conajmniej obuchem w łeb. To singlowe „Superhero”. Podręcznikowy przykład, jak
powinna „wyglądać” ich klasyczna kompozycja. Stadionowy refren, wycieczki
krajoznawcze Mike’a Pattona (rap, skandowanie i można byłoby wymieniać bez
końca) plus wgniatający riff. A na deser klawiszowa koda, która od razu przypomina
pewien słynny utwór. Za kilka lat stanie się koncertowym klasykiem i pójdzie w
ślady chociażby „Midlife Crisis”. Z kolei ograny już dawno na koncertach progresywny
„Matador” swoją wielowątkowością mógłby obdarzyć kilka innych utworów. W sumie
nie powinno to dziwić – mamy do czynienia z wybitnymi jednostkami, którzy razem
tworzą małe dzieła sztuki. Eklektyczne, może na pierwszy rzut niespójne, ale w
ostatecznym rozrachunku wspaniałe. Przecież to Faith No More!
Na „Sol Invictus” takich
kompozycji jest od groma. Świetnym przykładem „Seperation Anxiety”. Najpierw
„niepokojący” riff, bulgoczący bas (Gould w formie!), a na końcu ściana dźwięku
(targa głośnikami, podobnie jak w „Come of Shame”) i wrzask Pattona. Na
zasadzie kontrastu zbudowano „Rise of the Fall”. Z jednej strony walczyk w
zwrotce, z drugiej – ponownie eksplozja w refrenie. Z wokalistą w roli głównej.
Nie muszę chyba pisać, że Patton znowu błyszczy, udowadniając, że jest
najlepszym technicznie wokalistą na kuli ziemskiej. Następny w kolejce „Black
Friday” potwierdza eklektyzm: ożeniona łagodność (akustyczne klimaty) z
niemiłosiernym czadem. Nieco lżej robi się w zamykającym „From the Dead” i
świetnym „Sunny Side Up” z nutką pierwiastka funkowego.
Od lewej: Mike Bordin, Billy Gould. Mike Patton, Jon Hudson, Roddy Bottum. |
Na deser pozwoliłem sobie
zostawić najbardziej zaskakujący utwór w zestawie. Prowokacyjny, nie tylko
przez tytuł, „Motherfucker”. Gdyby nie wejście w refrenie pana wokalisty
(obowiązkami wokalnymi dzieli się tu z Roddym Bottumem), nikt by nie
przypuszczał, że ma do czynienia z FNM. Za taki ponury utwór (znów marszowy
werbel) w latach 90. pewnie wyrzucono by ich z firmy, która oczekiwała
przebojów na miarę „Epic”. W obecnych czasach nie muszą się o to martwić – nagrywają
na luzie, bez pośpiechu, a album wydają własnym sumptem. Przy okazji zjadając
konkurencję na śniadanie. Tak potrafią tylko najwięksi.
Po latach licznych konfliktów
(także z wytwórnią) i niedomówień, Faith No More wracają silniejsi niż
kiedykolwiek. Dawni miłośnicy będą wniebowzięci nowym materiałem. Przy okazji
zespół przypomni się młodszej publiczności, która nie miała szans załapać się
na albumy sprzed dwóch dekad. Na koniec mam tylko jedną prośbę panowie: nie
każcie znów tak długo czekać, bowiem bez waszych utworów muzyczny świat jest o
wiele uboższy. Jestem na kolanach i tak pewnie pozostanie do 8 czerwca, kiedy ponownie
zostanę zmieciony. Tym razem na koncercie.
Najlepsze
utwory: Superhero, Separation Anxiety, Rise of the Fall, Motherfucker, Matador.
Podstawowe
informacje o "Sol Invictus"
Tracklista: Sol Invictus; Superhero; Sunny Side Up; Separation Anxiety; Cone of Shame; Rise of the Fall; Black Friday; Motherfucker; Matador; From the Dead.
Czas
trwania: 39:10
Skład: Mike Patton; Jon Hudson; Billy Gould; Roddy Bottum; Mike Bordin.
Produkcja: Billy Gould.
Źródła zdjęć:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/8/8a/Faith_No_More_-_Sol_Invictus_Album_Cover.png
https://consequenceofsound.files.wordpress.com/2015/02/screen-shot-2015-02-10-at-10-25-15-am.png?w=1200
http://www.soundwavefestival.com/sites/default/files/blog/FNM%20Promo.png
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz